Na jesienne wieczory- najpiękniejsze górskie widoki

Wspominaliśmy wczoraj wakacje. Od słowa do słowa rozmowa zainspirowała mnie to tego tekstu, którego tematem będą najpiękniejsze górskie widoki.

Mam w pamięci kilka takich obrazów, które chciałabym dziś przywołać i pokazać. Widoki te zrobiły na mnie niesamowite wrażenie.

Widok z Okrąglicy (Trzy Korony w Pieninach) na Sromowce Wyżne:

okraglica

Po prostu piękny. Pamiętam że gdy pierwszy raz zobaczyłam ten widok wydawał mi się nieco nierealny. Coś jakby zbyt piękne aby było prawdziwe.

Pozostając przy Pieninach nie można zapomnieć o najsłynniejszej sośnie w Polsce:

sokolica

Pieniny to najpiękniejsze góry w Polsce, maja tylko jedną, jedyną wadę. To bardzo małe góry, cały łańcuch Pienin Właściwych przejdziemy w jeden dzień.

Zostawiamy Pieniny i przenosimy się nieco na południe. Tatrzańska klasyka, czyli widok z Orlej Perci na Tatry Wysokie:

orla

Długo zastanawiałam się, który z tatrzańskich widoków zrobił na mnie największe wrażenie. Trochę tych miejsc było. Kiedyś usłyszałam zdanie, że najpiękniejsze widoki nie są wcale z najwyższych gór. Szukając najpiękniejszego tatrzańskiego widoku muszę przyznać że to się u mnie sprawdziło. Nie z najwyższych gór, a na najwyższe góry.

A skoro już jesteśmy przy Tatarch, nie sposób nie wskazać tu zimowego widoku ze Świstówki Roztockiej:

lodowy

A teraz coś z mojego bliższego podwórka, widok z Równicy (Beskid Śląski):

rownica

Zapamiętany przeze mnie z perspektywy ośmiolatki. Stając pierwszy raz w życiu na szczycie Równicy i mając przed oczyma powyższy obrazek pomyślałam sobie- ojej, ile gór! Gdy stanęłam tam kilka lat temu, potrafiłam większość z nich nazwać i przypomnieć sobie kiedy na nich byłam.

Na koniec proponuję widok z Ćwilina (Beskid Wyspowy):

cwilin

Podczas naszego ostatniego pobytu w Beskidzie Wyspowym Radek zaproponował Ćwilin. Nie byłam przekonana do zapewnień o pięknych widokach- byliśmy już przecież na Ćwilinie! Jak się jednak zastanowiłam nad tym trochę głębiej, to przypomniało mi się, że w czasie mojego pierwszego wejścia na Ćwilin lało niemiłosiernie a widoczność nie przekraczała 10m. Jedyne co dobrze widziałam to mgła. Na powyższym zdjęciu widać, ile mogłabym stracić nie powtarzając tej wyprawy.

I może to właśnie jest idealnym zakończeniem dzisiejszego wpisu. Czasem warto wybrać się w miejsce, które nam całkowicie nie zapadło w pamięć. Kto wie, może w innym świetle wygląda zupełnie inaczej?

Ewa

Jesienny spacer po Zabrzu

Za moim oknem wirują pierwsze płatki śniegu. To chyba ostatni moment na wspomnienie złotej polskiej jesieni, która w tym roku wydała mi się niezwykle krótka. W zasadzie był to jeden październikowy weekend. Weekend, w czasie którego przespacerowaliśmy się po centrum Zabrza. Choć pogoda do spacerów nie zachęca, pewne elementy naszego spaceru można powtórzyć o każdej porze roku.

Cóż może być ciekawszego z perspektywy dwulatka niż fontanna? Otóż jest taka rzecz, a mianowicie łatwo dostępna fontanna.

fontanna

Mieszkańcy Zabrza z pewnością rozpoznają miejsce na zdjęciach- to okolice pomnika Wincentego Pstrowskiego. Ustrój się zmienił, a Pstrowski w Zabrzu w dobrej formie. Z czasów liceum pamiętam że okolice to wyglądały trochę mniej atrakcyjnie. Obecnie jest wspomniana fontanna, trochę górniczych maszyn, ławeczki i Pstrowski oczywiście.

pstrowski

Korzystając z bliskości zajrzeliśmy do Muzeum Górnictwa Węglowego.

muzeum

Byłam tu dwukrotnie: jako dziecko z wycieczką szkolną oraz w czasach studenckich na przedstawieniu w Sali Witrażowej. W niedzielę wstęp do muzeum jest bezpłatny, Staś nie wykazywał znudzenia, więc postanowiliśmy obejrzeć ekspozycję. Jedną z pierwszych zwiedzanych sal, jest sala multimedialna, w której pokazywana jest burza karbońska. By lepiej oddać warunki atmosferyczne w jakich tworzył się węgiel, są błyskawice, grzmoty, huki a nawet wiatr. Pani, która była pracownikiem muzeum wyraziła niepokój o Staśka. Ten jednak, po zakończonej projekcji z radosnym uśmiechem zawołał: jeszcze, jeszcze! Stąd wniosek, że muzeum powinno spodobać się każdemu w wieku od 2 lat;). Dodatkowo rzeczą godną obejrzenia jest sam budynek muzeum. Jest to dawny budynek starostwa. Warto zwrócić uwagę na klatkę schodową oraz przepiękne kaflowe piece. No i najważniejsze- Salę Witrażową. Jak udało mi się dowiedzieć, sala urządzona jest w stylu wczesnego gotyku skandynawskiego. Niestety, nie mieliśmy przy sobie aparatu, a telefon, którym robiłam wcześniejsze zdjęcia rozładował się całkowicie.

Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu nie jest jakimś szczególnie znanym, muzeum na Śląsku. Planowany jest generalny remont, a właściwie całkowita przebudowa obiektu. Jak będzie zobaczymy, jednak z tego co udało mi się dowiedzieć bardzo mocno zmniejszona będzie przestrzeń przeznaczona na ekspozycje muzealne. Może więc nie ma co czekać i wybrać się już dziś?

Ewa 

 

Jak wybrać się na Maderę?

Madera jest jednym z piękniejszych miejsc jakie miałam okazję zobaczyć. Jest też destynacją, którą mogę polecić każdemu. Dziś chciałabym poruszyć kilka kwestii organizacyjnych.

Zacznę od tego, że my zdecydowaliśmy się na zorganizowany wyjazd z biurem podróży. Jest to opcja najwygodniejsza, ale i najdroższa. Potrafi być też ograniczająca np. przez godziny posiłków w hotelu. Aby się od tego uwolnić, wybraliśmy dwa posiłki i takie rozwiązania polecam. Idealny byłby nocleg ze śniadaniem, tak by kolację zjeść w jednej z uroczych knajpek na mieście, ale ze Staśkiem byłoby to utrudnienie.

machico

Na zdjęciu powyżej, w lewym dolnym rogu nasz hotel- Dom Pedro Baia, w miejscowości Machico. Nie byłam zbyt optymistycznie nastawiona do wizji spędzenia dwóch tygodni w bloku, ale nie mieliśmy wyboru. Planowaliśmy lecieć z biurem podróży Itaka, które nas niestety wystawiło (zdecydowanie odradzam to biuro) na chwilę przed wylotem. Zostaliśmy na lodzie. Trzeba było brać co jest, a był tylko ten hotel. Ale nie ma tego złego- zarówno miejscowość jak i hotel okazały się doskonałym wyborem dla rodziny z małym dzieckiem chcącej zwiedzić wyspę. Machico to całkiem spore miasteczko, dawna stolica wyspy. Do lotniska jest 5 minut (dla nas to plus) a samoloty nam nie przeszkadzały- wręcz przeciwnie, potrafiły zaabsorbować Staśka na dłuższą chwilę. W centrum znajduje się kilka starych kościołów i sporo przyjemnych knajpek. Ewenementem jest piaszczysta plaża- na Maderze nie ma plaż z białym piaskiem. Ten w Machico jest przywieziony z Sahary.

plaza

Kąpielisko jest bardzo przyjemne. Spokojnie można spędzić tu urlop plażując i popijając maderę (tutejsze deserowe wino). Plażowiczom polecałabym jednak inny zakątek, a mianowicie rejon Ponta do Sol. To najbardziej słoneczna część wyspy, tam również znajduje się plaża z „importowanym piaskiem”.

Wróćmy jednak do Machico. Jego kolejnym atutem jest komunikacja. W ogóle komunikacja we wschodniej części wyspy jest najlepsza. W pozostałych rejonach autobusy jeżdżą 3 razy dziennie. Do Funchal można dojechać expresem (jedzie autostradą) ale za pierwszym razem radzę przejechać się zwykłym busem. Podjazdy, zakręty, serpentyny a przede wszystkim widoki- to wszystko trzeba zobaczyć! Ale tylko raz, bo choroba lokomocyjna objawia się także u tych, którzy normalnie jej nie mają.

Aby zwiedzić całą wyspę konieczny jest samochód. Najpopularniejszy samochód tutaj to białe Renault Clio. Tak na moje oko to 40% jeżdżących tu samochodów jest tej marki. Nam udało się wypożyczyć wysłużonego nissana micrę. To był dobry wybór (należy wystrzegać się dużych samochodów!!!). Korzystaliśmy z wypożyczalni hotelowej, gdyż w Machico nie ma specjalnej alternatywy. Jeżeli decydujemy się na Funchal, to z pewnościa wybór będzie. Najlepiej jednak, wybrać sie na Maderę na własną rękę i wypożyczyć samochód już na lotnisku rezerwując go uprzednio przez internet.

gory

I tu własnie docieramy do sedna. Madera jest wręcz stworzona do zwiedzania jej na własną rękę. Stojąc na Pico Ruivo (najwyższy szczyt wyspy, 1862 m n.p.m, zdjęcie z lewej, prawe zdjęcie wykonane jest na Pico Arieiro) i obserwując ukryte w dolinach wioski dyskutowaliśmy o tym, jakby to było zatrzymać się na dwie doby w takim małym hoteliku, w centrum wyspy. Na początku tekstu napisałam, Maderę polecam każdemu. Podtrzymuję te słowa, ale chciałabym jeszcze dodać że szczególnie polecam ją osobom, które nastawione są na aktywne i nieszablonowe zwiedzanie. Jeżeli zdecydujemy się powtórzyć podróż na Maderę, to w biurze podróży wykupimy jedynie lot, a hotel zarezerwujemy na dwa noclegi. Reszta zaplanuje się w trakcie pobytu sama.

Ewa