Miłe w Szczyrku wiosny początki

Każdy, kto zna mnie choć trochę bądź czyta ten blog regularnie wie że nie jestem miłośnikiem Szczyrku. Dałam temu wyraz m.in. w tym artykule. Skąd więc pomysł aby wiosnę 2017 przywitać właśnie tutaj? Otóż nie zachęcił nas sam Szczyrk, a idealna jak dla naszej trójki trasa. Wybraliśmy podejście na Klimczok z Sanktuarium MB (obok hotelu Orle Gniazdo). Trasa ta powinna zająć ok. 1,5h, różnica poziomów to ok. 300m.

sanktuarium

Założyliśmy, że wyprawę zakończymy w schronisku „Klimczok”. Ciekawostką jest, że schronisko „Klimczok” w rzeczywistości znajduje się na sąsiedniej Magurze. Samo podejście było dość przyjemne i niezbyt męczące. Połowa trasy wiedzie drogą, druga połowa to niestety straszne błoto- ale to są własnie uroki wczesnej wiosny. Zdecydowaliśmy również aby nie brać nosidła i był to strzał w dziesiątkę, gdyś Staś większość drogi przebył na własnych nóżkach. Trasa okazała się bardzo widokowa- całą drogę towarzyszył nam przepiękny widok na Skrzyczne.

skrzyczne

Chciałam jednak napisać o czymś innym, mianowicie od samym Szczyrku. Szczyrk się zmienił i to zdecydowanie na lepsze. Jak się tak nad tym zastanawiam, to nie ma się co dziwić- od czasu gdy spędzałam tu ferie z rodzicami minęło kilkanaście lat. Przez ten czas powstały restauracje (ja pamiętam czasy kiedy nie było nic), hotele SPA (tych akurat jest teraz wszędzie pełno) a infrastruktura narciarska uległa częściowej modernizacji (z naciskiem na słowo częściowej). Nie to jednak spodobało mi się w Szczyrku. Spodobała mi się panująca tu atmosfera odpoczynku, którą dało się odczuć zarówno mijając innych turystów na trasie, jak i obserwując centrum miejscowości. W porównaniu z niedalekimi Ustroniem czy Wisłą oraz innymi miejscowościami goszczącymi turystów przez cały rok Szczyrk był taki nieśpieszny. Wspomniana Wisła kojarzy mi się głównie z korkami, Ustroń z tłumem przypadkowych gości wjeżdżających samochodami na Równicę, a Zakopane z tak ogromną ilością billboardów przy drodze że mogłyby spokojnie zastąpić ekrany dźwiękochłonne. W tym towarzystwie Szczyrk wypadł bardzo korzystnie, co było la mnie- zrażonej wiecznym grodzeniem stoków narciarki niemałym zaskoczeniem.

W czasie naszej wycieczki dłuższą chwilę spędziliśmy w schronisku. Poznaliśmy panią, która przyjechała do Szczyrku na weekend, zachęcona bardzo atrakcyjną ofertą jednego z dużych hoteli SPA. To, podobnie jak wcześniejsze obserwacje uświadomiło mi, że może zbyt wcześnie skreśliłam Szczyrk na turystycznej mapie Polski. Widać, że lokalna społeczność walczy o klienta. Dajmy im więc szansę i wybierzmy się do Szczyrku, zwłaszcza że dobry dojazd jest naprawdę kuszący.

Ewa