Trzylatek w kopalni.

Do wielu miejsc, które mimo młodego wieku miał okazję zwiedzić Staś w ostatnią niedzielę dołączyła kopalnia Królowa Luiza w Zabrzu. Skansen Górniczy Królowa Luiza obejmuje obecnie dwie lokalizacje: Szyb Carnall na ulicy Wolności oraz Park 12C i Bajtel Gruba przy ulicy Sienkiewicza. Jak nietrudno się domyślić ze względu na Staśka zdecydowaliśmy się na tę drugą lokalizację.

Program zwiedzania obejmuje przejście kopalnianymi podziemiami na głębokości ok. 36 m. Nie powala, zwłaszcza w porównaniu z Kopalnią Guido, gdzie można zjechać prawie 300 m pod ziemię (zainteresowanych odsyłam tu) niemniej podczas półtoragodzinnej wycieczki mamy okazję zobaczyć maszyny górnicze z różnych epok, ścianę węgla a także przejechać się górniczą kolejką. Cała przyjemność kosztuje 30 PLN za osobę dorosłą i 25 PLN za dziecko powyżej 3 lat.

start1

Zwiedzanie rozpoczyna się od założenia gustownych, górniczych kasków. Ile ja razy podczas półtoragodzinnej wycieczki cieszyłam się że mam ten kask na głowie! W najniższym miejscu jest ok. 1m. Nie wiem jak długi jest ten odcinek, ale dla mnie trwał w nieskończoność. Staś trochę dziwnie na nas patrzył, jego wzrok mówił coś w rodzaju: czemu się tak ociągacie? Podczas gdy cała wycieczka przemierzała odcinek kucając i klęcząc on dziarsko zasuwał do przodu.

Najciekawszy na trasie był dla nas przejazd kolejką górniczą. Właściwie od pierwszego momentu kiedy weszliśmy do kopalni ciągle musieliśmy odpowiadać na pytanie: kiedy będzie kolejka?

kolejka3

Muszę przyznać że była to jedna z najmniej widokowych przejażdżek, jakie miałam okazję w życiu odbyć. Byliśmy zamknięci w wagonikach, okienko miało wymiar ok. 5 x 10 cm. Ale Staś był wniebowzięty.

Ostatnią ciekawostką był współczesny kombajn do urabiania węgla i ruchoma obudowa. Podobną można zobaczyć w Guido, tu jednak ściana jest dłuższa, a trasa wycieczki obejmuje przejście po obudowach. Kombajn jest uruchamiany, obudowy się przesuwają, dla laika jest to ciekawostka.

kopalnia3

Na tle Guido Królowa Luiza jest znacznie mniej efektowna- nie zjeżdża się szolą, a wycieczka nie kończy się w barze przy zimnym piwku;). Jest także znacznie mniej wymagająca (stąd też inne ograniczenie wiekowe) i taka w sam raz dla odwiedzających Śląsk po raz pierwszy.

Ewa

Szlakiem zabytków techniki- Bytom i Tarnowskie Góry

Bytomska wąskotorówka jest najstarszą, nieprzerwanie czynną koleją wąskotorową na świecie. Kopalnia srebra w Tarnowskich Górach została niedawno wpisana na listę zabytków Unesco. I choćby z tych powodów koniecznie trzeba o nich napisać, zwłaszcza teraz, w sezonie wakacyjnym.

Kolej wąskotorowa łącząca Bytom z Miasteczkiem Śląskim kursuje w weekendy, w sezonie wakacyjnym. Na stronie stowarzyszenia zajmującego się kolejką znajdziemy rozkład jazdy- obejmuje od okres od końca czerwca do końca sierpnia. Kolejka robi dwa kursy dziennie (tam i z powrotem) i cieszy się naprawdę sporym zainteresowaniem. Przyznam szczerze, że byłam zaskoczona, gdyż pomimo nie najlepszej pogody (całą drogę do Miasteczka Śląskiego padał deszcz) pociąg był pełen. Wybierając się na tę trasę koniecznie trzeba uwzględnić pogodę, gdyż większość wagonów kolejki to wagony letnie.

Dla osób spoza Bytomia ważna informacja. Peronu, z którego odjeżdża wąskotorówka nie znajdziemy na dworcu głównym! Znajduje się on z boku, wejść na niego można schodami od ulicy Zabrzańskiej. Trasa kolejki wiedzie głównie przez tereny zalesione. Sama w sobie nie jest jakaś szczególnie ciekawa, jednak w połączeniu ze słoneczną pogodą możemy liczyć na dużo przyjemnej zieleni. Najciekawszy przystankiem na trasie jest zabytkowa kopalnia srebra w Tarnowskich Górach. Tak się składa, że kopalnię odwiedziliśmy dwa miesiące temu, wspólnie z kuzynem ze Szczecina. Co roku zabieramy go do innej kopalni głęboko wierząc, że właśnie to chciałby zobaczyć na Śląsku.

Kopalnię zwiedza się z przewodnikiem. Pierwsza część zwiedzania to część naziemna (trochę wystaw, historii regionu i projekcji multimedialnych), następnie zjeżdża się ok 40m pod ziemię. Jak to w kopalni- oglądany wyrobiska, spacerujemy chodnikami, a w tym przypadku płyniemy także łodziami.

kopalnia

Nie da się tego porównać z Guido- inna skala, inna kopalnia, inne problemy. Wszystko tu jest inne.

Dodatkową atrakcją jest część naziemna, obejmująca skansen kolejowy.

skansen

Wracając jednak do prawdziwej kolejki wąskotorowej. Kolejnymi stacjami są Tarnowskie Góry (jeden z największych węzłów kolejowych w Europie i wierzcie mi- jest moment, w którym to widać) oraz dwie stacje przy zalewie Chechło- Nakło. To własnie tu, w upalne dni zmierza większość mieszkańców Bytomia i Tarnowskich Gór. Ostatnią stacją jest Miasteczko Śląskie. Trudno chyba lepiej oddać charakter tego miejsca- ot miasteczko. Tym, co zasługuje na szczególną uwagę jest Kościół św. Anny. Pochodząca z 1666 roku drewniana budowla jest pięknie utrzymana i robi ogromne wrażenie. Charakterystyczne dla budowli są drewniane soboty, których nie widuje się często, nawet w starych drewnianych świątyniach.

miasteczko_slaskie

Wnętrza nie fotografowałam, bo akurat trafiliśmy na nabożeństwo, ale mogę powiedzieć że jestem pod wrażeniem. Przywykłam do oglądania tej klasy zabytków gdzieś w górach, a nie w tak niedalekiej, przemysłowej okolicy.

W Miasteczku Śląskim nasz pociąg stoi ok. 1,5h po czym wraca do Bytomia.

Za nami połowa wakacji- czy tylko mnie czas mija tak szybko? Może więc warto zaplanować w następny weekend zwiedzanie śląskich atrakcji? Nawet się nie obejrzymy, jak minie 27 sierpnia a z nim ostatni kurs kolejki w tym roku. Nie ma na co czekać- czy w trakcie urlopu czy nie, warto skorzystać z lata, nawet spędzając je w mieście.

Ewa

Jesienny spacer po Zabrzu

Za moim oknem wirują pierwsze płatki śniegu. To chyba ostatni moment na wspomnienie złotej polskiej jesieni, która w tym roku wydała mi się niezwykle krótka. W zasadzie był to jeden październikowy weekend. Weekend, w czasie którego przespacerowaliśmy się po centrum Zabrza. Choć pogoda do spacerów nie zachęca, pewne elementy naszego spaceru można powtórzyć o każdej porze roku.

Cóż może być ciekawszego z perspektywy dwulatka niż fontanna? Otóż jest taka rzecz, a mianowicie łatwo dostępna fontanna.

fontanna

Mieszkańcy Zabrza z pewnością rozpoznają miejsce na zdjęciach- to okolice pomnika Wincentego Pstrowskiego. Ustrój się zmienił, a Pstrowski w Zabrzu w dobrej formie. Z czasów liceum pamiętam że okolice to wyglądały trochę mniej atrakcyjnie. Obecnie jest wspomniana fontanna, trochę górniczych maszyn, ławeczki i Pstrowski oczywiście.

pstrowski

Korzystając z bliskości zajrzeliśmy do Muzeum Górnictwa Węglowego.

muzeum

Byłam tu dwukrotnie: jako dziecko z wycieczką szkolną oraz w czasach studenckich na przedstawieniu w Sali Witrażowej. W niedzielę wstęp do muzeum jest bezpłatny, Staś nie wykazywał znudzenia, więc postanowiliśmy obejrzeć ekspozycję. Jedną z pierwszych zwiedzanych sal, jest sala multimedialna, w której pokazywana jest burza karbońska. By lepiej oddać warunki atmosferyczne w jakich tworzył się węgiel, są błyskawice, grzmoty, huki a nawet wiatr. Pani, która była pracownikiem muzeum wyraziła niepokój o Staśka. Ten jednak, po zakończonej projekcji z radosnym uśmiechem zawołał: jeszcze, jeszcze! Stąd wniosek, że muzeum powinno spodobać się każdemu w wieku od 2 lat;). Dodatkowo rzeczą godną obejrzenia jest sam budynek muzeum. Jest to dawny budynek starostwa. Warto zwrócić uwagę na klatkę schodową oraz przepiękne kaflowe piece. No i najważniejsze- Salę Witrażową. Jak udało mi się dowiedzieć, sala urządzona jest w stylu wczesnego gotyku skandynawskiego. Niestety, nie mieliśmy przy sobie aparatu, a telefon, którym robiłam wcześniejsze zdjęcia rozładował się całkowicie.

Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu nie jest jakimś szczególnie znanym, muzeum na Śląsku. Planowany jest generalny remont, a właściwie całkowita przebudowa obiektu. Jak będzie zobaczymy, jednak z tego co udało mi się dowiedzieć bardzo mocno zmniejszona będzie przestrzeń przeznaczona na ekspozycje muzealne. Może więc nie ma co czekać i wybrać się już dziś?

Ewa 

 

Kanał Gliwicki

Jedną z lokalnych ciekawostek, na którą zawsze (a przynajmniej od jakiegoś czasu) miałam ochotę jest Kanał Gliwicki. Od kilku lat w gliwickim porcie jest marina, z której odbywają się turystyczne rejsy po Kanale Gliwickim. My jednak nie mieliśmy szczęścia do Gliwic- zawsze, kiedy mieliśmy wolny weekend, pogoda nie zachęcała do rejsów. Aż nadszedł pierwszy weekend września, kiedy to pogoda i nasze plany poszły w parze. Weszłam na stronę gliwickiej mariny i… okazało się, że w dniu 4 września statek wycieczkowy pływa w marinie Ujazd, gdyż jest jedną z atrakcji odbywających się tam dożynek wojewódzkich. Nie pozostało nam nic innego jak wziąć mapę, sprawdzić gdzie dokładnie rzeczony Ujazd leży (bo to już województwo opolskie) a następnie wsiąść w samochód.

Nigdy nie byłam na dożynkach wojewódzkich (w żadnym województwie, nie tylko opolskim) nie zdawałam sobie więc sprawy z tego, jaka to impreza. Udało nam się jednak minąć gąszcz budek z lodami, goframi, kubeczkami, biżuterią itp. oraz wszelkiej maści karuzele i szczęśliwie dotarliśmy do mariny.

ujazd_marina

Mieliśmy sporo szczęścia, bo za niecałą godzinę miał być dłuższy rejs, obejmujący także przeprawę prze śluzę Sławięcice. Kupiliśmy bilety, pokręcili się po okolicy a o 16,30 wsiedli na statek Foxtrot.

rejs

Kanał Gliwicki został wybudowany w okresie międzywojennym na polecenie Adolfa H. Początkowo jego głębokość to 3 metry, jednak kanał wciąż jest zamulany i w obecnej chwili głęboki jest na ok. 2 metry. Co do samego rejsu to trwał zapowiadaną godzinę, jednak minęła ona zadziwiająco szybko. Podobnie szybkie było też przejście przez śluzę, a za samą śluzą statek już tylko zawraca. Podobały mi się budynki śluzy.

slawiecice

Są typowe dla tego rejonu- patrząc na nie wiem, że znajduję się w opolskim lub dolnośląskim. To trochę jak z domami ze skały wapiennej- widząc je, wiem że jestem w Zagłębiu.

Ciekawość zaspokoiliśmy. Lekki niedosyt pozostał, ale widząc ofertę rejsów z mariny Gliwice (m.in. rejsy muzyczne czy kulinarne) myślę że jeszcze niejeden rejs po Kanale Gliwickim przed nami.

Ewa

 

Śląskie pałace

Dziś coś dla mieszkańców Śląska szukających pomysłu na niedzielne popołudnie. Oczywiście miejsca, które opiszę nie są dedykowane tylko dla Ślązaków, ale w przypadku np. Szczecina będzie to ciut dłuższa wyprawa. Są to wycieczki dla każdego- większość z nich odbyliśmy w towarzystwie Staśka, który obecnie ma 20 miesięcy.

Na pierwszy ogień proponuję Pławniowice.

pawniowice

Mamy tu wszystko- przepiękny, udostępniony do zwiedzania pałac, park a nawet jezioro. Pałac jest własnością kościoła, zwiedzanie odbywa się w każdy weekend od wiosny, do jesieni (w wakacje częściej). Wycieczkę rozpoczynamy w pałacowej kaplicy, by następnie przemierzyć korytarze. Nie jest to zwiedzanie wielogodzinne- przejście całości to max. pół godziny. W Pławniowicach byliśmy dość dawno (chyba w 2012 roku) więc zamierzamy w najbliższym czasie tę wycieczkę powtórzyć.

Brynek

brynek

Pałac w Brynku powstał na początku XXw. Miał to być niesamowicie reprezentacyjny obiekt- gospodarze przygotowywali się na wizytę cesarza. Nie było im jednak dane nacieszyć się swoją własnością- obiekt został znacjonalizowany i przekazany szkole. Do tego doszły zniszczenia wojenne, a Armia Czerwona wyniosła wszystko co wynieść się dało. I tak dobrze że pałacu nie spalili jak miało to miejsce w Świerklańcu. Dziś w pałacu mieści się technikum leśne oraz internat. Obok znajduje się ogród botaniczny. Wstęp jest darmowy, a ogród dość dobrze utrzymany. Sama okolica pałacu słynie jako bardzo dobry teren na wycieczki rowerowe. Bardzo polecam.

Pszczyna

pszczyna1

Śląski klasyk, który w przeciwieństwie do poprzednika gościł cesarza. To już dłuższa wycieczka- na zwiedzanie pałacu polecam zarezerwować sobie 2- 3 godziny. Jeśli do tego doliczyć Pokazową Zagrodę Żubrów, Rynek i kościoły oraz Muzeum Prasy i Stajnie Książęce to mamy wycieczkę całodniową. Więcej o Pszczynie pisałam tu.

Świerklaniec

wierklaniec1

Tu niestety pałacu już nie ma (a podobno był niesamowicie okazały). Podziwiać możemy natomiast Dom Kawalera, kościół będący dawną pałacową kaplicą oraz park. Miejsce bardzo zatłoczone, polecam wybrać się w mało popularnym terminie. Ciekawostką jest że kręcono tu teledysk Pudelsów do piosenki Dawna Dziewczyno.

Nakło Śląskie

nako_lskie

Z zewnątrz efektowny, wnętrza jednak zachowane są w niewielkim stopniu. Niegdyś technikum rolnicze, dziś coś w rodzaju galerii sztuki. Otoczony przyjemnym, choć niedużym parkiem. Nie jest to jakieś szczególne miejsce, ale na popołudniowy spacer warto się tu wybrać.

Na tym oczywiście nie koniec, bo miejsc takich jest znacznie więcej np. niewielki Chudów do którego zapomnieliśmy zabrać aparatu fotograficznego;). Choć obecnie pogoda niezbyt piękna, to lato wciąż trwa. Polecam więc oderwać się od telewizorów i komputerów, szczególnie tym, którzy swój urlop zaplanowali jesienią bądź rezygnują z niego całkowicie.

Ewa

Na Szlaku Zabytków Techniki- kopalnia Guido i nie tylko.

Trochę wstyd się przyznać że ktoś, kto całe życie mieszka w Zabrzu nigdy nie miał okazji odwiedzić największej atrakcji turystycznej miasta, a mianowicie zabytkowej kopalni Guido. W tym roku postanowiłam to zmienić i oczywiście zrobiłam to po swojemu. Trochę przez przypadek, a trochę z rozmysłem w ciągu ostatnich dwóch miesięcy byłam w kopalni dwukrotnie.

guido

Zacznę od tego co oferuje kopalnia. Do wyboru mamy kilka opcji zwiedzania na dwóch poziomach i jednym podpoziomie. Pierwszy to poziom 170 na którym znajduje się muzeum i kaplica, drugi (często łączony z pierwszym) to poziom 320. Tu już możemy zobaczyć jak wygląda prawdziwa kopalnia. Trzecim jest oddany niedawno do zwiedzania to podpoziom 355 nazywany często mylnie poziomem. Mylnie gdyż nie zjeżdża tam szola, a schodzi się na własnych nogach z poziomu 320. Tu zaznać można prawdziwych uroków pracy górnika. Jeden z oferowanych programów to górnicza szychta, w czasie której dostaniemy pełne górnicze wyposażenie, a dowodzić nami będzie sztygar. Ja miałam okazję zwiedzić jedynie poziom 320 więc czuję lekki niedosyt. Lekki, gdyż dane mi było zobaczyć naprawę sporo.

Najbardziej niesamowity jest sam fakt, że znajdujemy się aż 320m pod powierzchnią ziemi. Cały, dwugodzinny program zwiedzania obejmuje maszyny górnicze, sposób monitorowania zagrożeń, przejazd kolejką podwieszaną, a na samym końcu wizytę w zlokalizowanym w dawnej hali pomp pubie. Tak proszę państwa- piwko 320 metrów pod ziemią!

guido_pub

Pomimo aż dwóch wizyty w kopalni w ostatnim czasie, miałam okazję poznać jedynie poziom 320. Mogę tę wycieczkę spokojnie polecić każdemu. Mieszkańcom Śląska aby mieli okazję dowiedzieć się więcej o swoim rejonie, przyjezdnym aby doświadczyć tego z czym (pomimo ciągłego zamykania kopalń) Śląsk kojarzy się całej Polsce.

Dwa kolejne miejsca, o których chciałam wspomnieć to Radiostacja Gliwicka:

radiostacja

oraz szyb Maciej w Zabrzu. Radiostację i przyległe do niej muzeum zwiedzałam akurat w Noc Muzeów. Nie jest to zbyt rozległy obiekt, no chyba że doliczyć ponad 100 metrów w pionie, ale tam akurat nie można wejść. Największą atrakcją jest sama wieża, będąca najwyższą drewnianą konstrukcją w Europie. Zbudowana z drzewa modrzewiowego, odpowiednio konserwowana ma nam służyć jeszcze przez 200 lat.

W szybie Maciej zatrzymaliśmy się wracając z Gliwic. Nie nastawialiśmy się na jakieś wielkie zwiedzanie (było dość późno), a na piwko, gdyż w budynku szybu mieści się bardzo przyjemna restauracja oraz bistro. Udało mi się zrobić kilka ciekawych zdjęć z zewnątrz:

szyb_maciej

Oczywiście Szyb Maciej dopisuję do listy miejsc, w których prawie byłam i do których muszę wrócić. I znajdującą się tu restaurację również, bo wygląda naprawdę obiecująco.

Miałam taki pomysł, aby przed tegoroczną Industriadą opisać kilka lokalnych atrakcji. Tak szybko to mi się chyba nie uda (Industriada to w tym roku 11 czerwca) ale i tak mam więc nadzieję, że ten tekst będzie początkiem czegoś więcej. Prawdę powiedziawszy, to trochę ten mój Śląsk zaniedbuję, myślę jednak, że w tym roku pojawi się jeszcze kilka tekstów na temat tego, co warto na Śląsku odwiedzić.

Ewa

Świąteczne Zabrze i nie tylko

Dwa lata temu kiedy dojeżdżałam do pracy autobusem, przesiadałam się na Placu Teatralnym w Zabrzu. Jako że była to godzina 6,20 rano było jeszcze ciemno. Dało mi to szansę zobaczyć świątecznie udekorowane Zabrze, którego w innych okolicznościach pewnie nie miałabym okazji zobaczyć. W tym roku postanowiłam pokazać trochę zabrzańskiego uroku, ale nie tylko. Zacznę od wspomnianego już Placu Teatralnego:

pc1267641

Najbardziej efektownie (w mojej opinii) wyglądają iluminacje na Urzędzie Miejskim. Niestety pomimo wielu prób nie udało mi się zrobić zdjęcia nadającego się do publikacji:(

Na Placu Dworcowym stoi ogromna choinka, można było także zrobić zakupy na jarmarku świątecznym:

choinka1

W tym roku w Zabrzu mamy również rekordowo dużą szopkę. Zajmuje ona aż trzy ściany kościoła, a znajduje się w kościele Franciszkanów, czyli parafii Niepokalanego Serca Najświętszej Marii Panny:

szopka_cao

Polecam obejrzeć szopkę z bliska, sporo tu symboliki. Widać że jesteśmy w sercu Śląska: jest niebiesko- żółta flaga, godło a także typowa, śląska kuchnia.

szopka

Drugiego dnia świąt pojechaliśmy na spacer po Gliwicach i z dużą satysfakcją muszę przyznać że Zabrzańskie dekoracje bardziej przypadły mi do gusty. W Gliwicach natomiast warto zajrzeć na Rynek, gdzie podziwiać można szopkę oraz świąteczny ratusz:

gliwice

Na koniec coś z mojego podwórka, czyli parafia Ducha Świętego w Zabrzu. Zabrzanom, którym nic ta nazwa nie mówi podpowiem że chodzi o parafię na Zandce. Bo choć mieszkam w Mikulczycach, to podlegamy właśnie tam. Przed kościołem podziwiać możemy pięknego, świetlnego anioła:

pc277009

Ewa

…a w drodze powrotnej z Beskidu Śląskiego

Pszczyna! Pszczyna to niewielkie miasto, leżące nad rzeką Pszczynką, prze które krajową jedynką wracamy z Beskidu Śląskiego. Niegdyś siedziba Księstwa Pszczyńskiego, dziś gównie ośrodek turystyczny. I to niezmiernie ciekawy.

Centralnym punktem miasta jest Zamek, otoczony przepięknym parkiem:

Ale my zaczynamy w innym miejscu, a mianowicie od pokazowej zagrody żubra:

Jak widać w zagrodzie żubra spotkać można nie tylko żubra- pawie chodziły wolno, a ten był wyjątkowo towarzyski.

Z zagrody żubra udaliśmy się do pałacu. Najsłynniejszą mieszkanką pałacu była księżna Daisy von Pless, żona Księcia Pszczyńskiego Hansa Heinricha XV Hochberga. Z pochodzenia była Angielką, przybyła do Pszczyny w 1891 roku. Uważana za jedną z najpiękniejszych kobiet w ówczesnej Europie. Rodową siedzibą Hochbergów był Książ, ale siedzibą księstwa była właśnie Pszczyna. W czasie I Wojny Światowej Zamek był siedzibą kwatery głównej wojsk pruskich i urzędował tu cesarz Wilhelm II. Dziś w zamku działa Muzeum Zamkowe, a do zwiedzania udostępnione są m.in. komnaty ostatniego cesarza Prus. W mojej ocenie, jest to jedno z bardziej efektownych muzeów zamkowych w Polsce, większe i ciekawsze niż bardziej znany Łańcut. My zwiedzaliśmy wystawę wnętrz XIX i XXw. oraz wystawę poświęconą właśnie Daisy.

Trochę żałuję że nie zwiedziliśmy Stajni Książęcych, ale w trakcie zwiedzania Zamku Staś usnął i trzeba było się do tego dostosować. Nie zrezygnowaliśmy natomiast ze spaceru po przepięknym parku, jaki otacza pałac:

Dodatkową zaletą jest fakt, że park jest przepięknie utrzymany a my trafiliśmy tu w najlepszym możliwym okresie czyli wiosną, gdy wszystko kwitło.

Na koniec proponuję spacer po rynku. To zaledwie dwa kroki od Zamku (swoją drogą nigdzie się z tym nie spotkałam, żeby pałac był aż tak blisko Rynku, on praktycznie stoi przy Rynku). Idąc z parku pałacowego z stronę Rynku bardzo polecam zajrzeć do kościoła Wszystkich Świętych, którego wystrój jest przepiękny. Trafiliśmy tam tuż przed majowym nabożeństwem, gdy kościół był pełen ludzi, nie chciałam więc biegać z aparatem. Ale udało mi się zrobić zdjęcie bardzo efektownych balkonów, które swoim układem przypominają raczej kościoły ewangelickie:

Rynek jest zamknięty dla samochodów, co daje nam możliwość całkiem przyjemnego spaceru. Można także zatrzymać się w jednej z okolicznych restauracji, które często serwują specjały regionu i odwołują się do śląskich tradycji kulinarnych. Rynek jest również miejscem wydarzeń kulturalnych i nie tylko, jak choćby weekend kryminalny, giełda staroci czy festiwal ceramiki- jak wyczytaliśmy w ulotce Pszczyna 2015 wszystko w najbliższych miesiącach.

Z atrakcji stałych, których nie widzieliśmy, wymienić można wspomniane wcześniej Stajnie Książęce (tu z pewnością jeszcze przyjedziemy), Muzeum Militarnych Dziejów Śląska, Muzeum Prasy Śląskiej oraz Skansen Zagroda Wsi Pszczyńskiej. Aż się prosi aby przyjechać tu w nadchodzącą noc muzeów. Jedno jest pewne- Pszczyna jest miastem, do którego warto przyjechać, a wracając z Bielska nie warto ominąć.

Ewa

Rudy Raciborskie

Miała być Słowacja, ale proponuję powrót na własne, śląskie podwórko. Miejsce na dziś- Rudy Raciborskie.

W Rudach znajduje się zabytkowy Pocysterski Zespół Klasztorno- Pałacowy. Jeszcze 20 lat temu jego stan pozostawiał delikatnie mówiąc wiele do życzenia. W zasadzie to mógł się jedynie zawalić. Patrząc na zdjęcia z tamtego okresu ciężko uwierzyć że możliwe było przywrócenie tym zabudowaniom dawnej świetności:

Historia miejsca jest ciekawa. Cystersi przybyli na te tereny w XIIIw. Po sekularyzacji w XIXw. zabudowania przejęli książęta raciborscy. Po Drugiej Wojnie Światowej pogorzelisko (Armia Czerwona podpaliła kościół) przeszło na własność państwa. I niszczało. Prace mające na celu odrestaurowanie kompleksu rozpoczęły się w 1998 roku. Dziś Pocysterski Zespół Klasztorno- Pałacowy jest własnością fundacji Silesia Pro Europa. Mieści się tu m.in. muzeum (bilet normalny 5zł). Nie jest ono duże, ale można dowiedzieć się trochę o historii miejsca i o ludziach, w których posiadaniu były budynki. Mnie zainteresowały dwie ekspozycje. Pierwsza to pisanki (nie wiem czy jest to ekspozycja stała, czy tak trafiliśmy) z różnych stron świata, wykonane przeróżnymi technikami. Druga, to historie najbardziej znanych rodów na Śląsku: Donnesmarcków, Ballestremów czy Hochbergów. Temat szczególnie mi bliski gdyż losy dwóch pierwszych rodów bardzo silnie związane są z historią miasta w którym mieszkam- Zabrza. Choć muszę przyznać, że dopiero w Rudach dowiedziałam się że Donnesmarckowie (do których należała większa część Zabrza) byli w początkach XXw. drugą najbogatszą rodziną w Prusach.

Miejsce idealne na spacer. Widać że ktoś to przemyślał i postawił na turystykę. Park i alejki są bardzo ładnie utrzymane, bez problemu można przejechać wózkiem. Dodatkowo darmowy parking i dobre zaplecze- są bezpłatne toalety (z przewijakiem) a także restauracja. W sam raz aby spędzić niedzielne popołudnie.

Ewa

P.S. W Rudach jest jeszcze zabytkowa stacja kolejki wąskotorowej, ale tam nie byłam więc nic na ten temat nie powiem.

Czy Stawy Mikulczyckie budzą się z zimowego snu?

Wspominaliśmy już o tym, ale mimo to z pewnością niewiele osób wie, że w Mikulczycach, dzielnicy Zabrza są stawy. Powstanie stawów jest skutkiem wydobywania na tych terenach węgla systemem „na zawał”. W tej chwili, gdy kopalnie już nie istnieją, jest to miejsce spacerów i wędkowania.

Ze stawami zżyły się dwa łabędzie.

W okolicznym krajobrazie nadal widoczne są elementy architektury nieistniejących kopalń.

Budynek byłej kopalni „Mikulczyce”.

 Szyb „Tadeusz” byłej kopalni „Ludwig”.

Zachód słońca nad stawami.

Radek